aaa4
Dołączył: 05 Paź 2016
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 12:54, 22 Lip 2017 Temat postu: pikop |
|
|
Do poludnia nazbieralo sie ich dobre trzy tuziny, nie liczac dzieciakow, koz oraz drobnych wiejskich kundelkow, ktore psim swedem zdolaly sie uchowac w gluszy i teraz zbiegaly sie zewszad ku zgromadzonym ludziom. Za nimi niesmialo przywloklo sie kilku niedobitkow: najpierw stary Kulas ze szpotawa stopa, pozniej glupawy, jakajacy sie Trzypion, a za nimi jeszcze z pol tuzina innych chlopow, zmizernialych i wyleklych straszliwie, ale przeciez zywych.
Nagle z glebi kniei rozlegly sie gluche pokrzykiwania i loskot galezi lamanych z ogromna sila, jakby rozsierdzony odyniec przedzieral sie ku nim poprzez gestwine. Baby poderwaly sie spod plota i rozpierzchly po obejsciu w poszukiwaniu schronienia. Dzieciaki jely ryczec, kozy meczec, a kury biegac pomiedzy strwozonym babincem, gdaczac gromko dla dodania sobie animuszu.
Jedna Babunia stala spokojnie z kozikiem w reku, czekajac lesnej potwory. I nie zdziwila sie nadmiernie, kiedy na podworzec wypadla wreszcie zziajana i umorusana Kordelia. Kilka nietopyrkow wirowalo radosnie wokol jej glowy, [link widoczny dla zalogowanych]
bowiem, nawet klusujac przez zarosla, mlynarzowa usilowala oslaniac wlosy przed potworami, ktore moglyby sie w nie podstepnie wkrecic. Moze dlatego nie dostrzegla wiedzmy, tylko przemknela obok niej z donosnym sapaniem, tratujac grzadke cebuli i chrusciany plotek chroniacy warzywnik przed zachlannym ptactwem. Dopiero u studni zatrzymala sie i, zadyszana, czerwona na gebie niczym indor, opadla na cembrowine.
-No, prosze! - sarknela zgryzliwie Babunia. - I kogoz tu mamy? Toc my juz was po trzykroc oplakali i sosnowa kolderka nakryli. Tymczasem patrzajcie, kogo moje nietopyrki z lasu pedza. No, nie moze byc! Kordelie mlynarzowa!
-Wyscie to? - odezwala sie trwozliwie jedna z niewiast.
Kordelia wyprostowala sie i podniosla glowe. Jej twarz ciagle plonela, a obfita piers falowala gwaltownie pod granatowym aksamitnym stanem, ale kobieta patrzyla smiele i ze zloscia. Miala na sobie suto marszczona spodnice z niebieskiej materii, cala powalana ziemia i upstrzona liscmi, a jej ufarbowane na zolto warkocze podtrzymywal na czubku glowy szylkretowy grzebien.
-A gdziezescie sie podziewali w ten nieszczesny czas? - Wiedzma zlosliwie zmruzyla oczy, szacujac przyodziewek mlynarzowej, jej rumiane policzki i pulchne ramiona rysujace sie wyraznie pod rekawami koszuli z cienkiego bialego plotna. - Sciezki do domu zabyliscie, czyli was co moze w drodze opoznilo?
-Nie wasza rzecz! - zachnela sie Kordelia.
-Moze i moja - flegmatycznie odparla Babunia - bom dziewke wasza do dom wziac musiala i wyswatac przyzwoicie. Nie ciekawiscie, komu?
-Grzech i obraza boska! - syknela Kordelia. - I na zle sie niezawodnie obroci, boscie najpewniej czarem ksiecia do podobnej durnoty przywiedli, zeby moja Jaroslawne pojal.
-A wam niby o tej obrazie boskiej wilcy w lesie wyli? - rzucila zaczepnie wiedzma. - Czy niedzwiedzie nowiny rzekly? I one tez was niezawodnie przystroily w aksamit i panskie pontaly, aby sie jasnie ksiazeca swiekra nie sromala, gdy ja tam znienacka na wygonie szarak najdzie albo jelen na rozlogach przydybie?
-Nie wasza rzecz! - powtorzyla Kordelia.
-A nie moja, nie moja! - przytaknela Babunia. - Waszych sasiadek pierwej, ale i to nie moja rzecz, jak sie im objasnicie.
Mlynarzowa zrazu chciala sie odciac, ale zamilkla, popatrzawszy na twarze otaczajacych ja wiesniaczek. Te ochlonely juz z pierwszego leku i rozpoznaly w rzekomej potworze malzonke Betki mlynarza, ktora wprawdzie byla niewiasta swarliwa i wredna, ale znacznie bezpieczniejsza od dzikiego zwierza, by juz o grasantach nie wspomniec. Staly kregiem, gapiac sie na jej stroj, ktory, choc brudny i zmiety, wciaz lyskal spod warstwy zaschnietego blota niebieskim aksamitem, na jej rumiane policzki i srebrne pierscionki na palcach. Ich wybaluszone slepia byly pelne niedowierzania.
Jedna Gronostaj przepchnela sie pomiedzy babami, z profesjonalna biegloscia oszacowala suknie oraz ozdoby mlynarzowej i jej oczy stwardnialy. Jako niewiasta bywala i w swym rzemiosle nader doswiadczona, rozumiala, ze w calych Gorach Zmijowych sa nie wiecej niz trzy jesienne jarmarki, na ktorych mozna znalezc rownie kosztowna materie. Kupcy nie wykladali takich specjalow na wiejskich targach, miejscowy ludek bowiem byl niezasobny i skapil grosiwa na zbytki. Owcze sery i runo wymieniano raczej na igly, sznurki czy miedziane patelnie, a nie srebrne pierscionki. Aksamitne suknie zas byly tak kosztowne, ze nawet szlachcianki przywdziewaly je tylko od wielkiego swieta i zadna nie biegalaby w podobnym stroju po wygonach.
Poza tym, od wielu miesiecy nikt w Wilzynskiej Dolinie nie slyszal turkotu kupieckich wozow.
-Scierwo! - Gronostaj strzyknela slina i plwocina opadla na skraj sukni mlynarzowej. - Wnet zescie sie po starym pocieszyli, jeszcze ostygnac nie zdazyl. I to z kim? Z meza wlasnego mordercami! To pytam was, warto chociaz bylo dla tych paru lokci sukna?
Kordelia hardo zadana glowe. Na policzkach miala dwie ceglaste plamy.
Gdzies za plecami Babuni Jagodki padlo przeklenstwo wypowiedziane zajadlym, chlopskim glosem. Ktos pochylil sie ukradkiem i podniosl dorodny, wygladzony w gorskim potoku kamien, jeden z wielu kamieni, ktore okalaly rabatki jej ogrodu.
-A grzadek mi nie ruszac! - zasyczala gniewnie.
Nim zdazyla sie obrocic, upuszczony kamien glucho stuknal w ziemie i potoczyl sie leniwie pomiedzy kepami cykuty, rdestu, kosacca, pokrzyka i ciemiezycy, a czyjes rece jak oparzone cofnely sie w faldy pasiastej spodnicy.
-Zima idzie. - Wiedzma melancholijnie zapatrzyla sie w niebo, nie zahaczywszy nawet spojrzeniem o rozjatrzone wiesniaczki. - Pierwszych sniegow ledwo patrzec, tedy na rozrywki pozniej czas przyjdzie - rzucila znaczaco ku Kordelii. - Ot, siedziem [link widoczny dla zalogowanych]
sobie zima przy ogarku i pogwarzym, uczciwie, jak niewiasta z niewiasta, co tam ktora od grasantow spotkalo. Ale nie teraz. Bo teraz trzeba sie do roboty brac, a chyzo!
-Niby do czego, Babuniu? - zapytal ktos niesmialo.
-Wioske odbudowac. - Wzruszyla ramionami. - To chyba jasne.
Odpowiedzialo jej gluche, pelne grozy milczenie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|